Za jedno z największych wyzwań w pracy każdego fotografa, pisarza czy innego artysty śmiało można uznać znalezienie pomysłu na utwór. Powstają one zwykle na bazie czegoś, co już kiedyś widzieliśmy, nawet jeśli nie do końca sobie to uświadamiamy. Czy jednak w takiej sytuacji to nie plagiat?
Kwestia ta została uregulowana w ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Kierując się kryterium własnego wkładu twórczego autora w nowopowstałe dzieło, możemy wyróżnić trzy rodzaje utworów: utwór inspirowany, utwór zależny (inaczej nazywany opracowaniem), a wreszcie plagiat. Jak dokonać takiej klasyfikacji? Odpowiedź nie jest prosta, ale z uwagi na dosyć poważne konsekwencje, warto chwilę się nad tym zastanowić.
Utwór inspirowany
Ze wszystkich wskazanych powyżej rodzajów utworów, najmniej elementów zapożyczonych z cudzego dzieła ma tak zwany utwór inspirowany. W latach pięćdziesiątych ustawa o prawie autorskim stanowiła, że „utworu, który ma cechy samodzielnej twórczości, chociaż podnietę do niego dał cudzy utwór, nie uważa się za opracowanie cudzego utworu” – lecz właśnie za inspirację.
Obecnie przyjmuje się, że utwór inspirowany to taki, który został stworzony w wyniku emocjonalnego i intelektualnego impulsu, wywołanego cudzym dziełem i do tego dzieła się odwołującym. Co jednak istotne, choć elementy cudzego dzieła mogą być w nowopowstałym utworze rozpoznawalne, to nie powinny stać się dominujące. O charakterze nowego dzieła muszą decydować już jego własne, indywidualne elementy, a nie te przejęte. Często jednak trudno jest odróżnić utwór inspirowany od utworu zależnego. Klasyfikacja bowiem zależy od dość subiektywnego kryterium natężenia nowych, twórczych elementów w nowo powstałym dziele. Jednak najmniej tych elementów można odnaleźć w plagiacie, który polega na wykorzystaniu w niezmienionej postaci całości lub części cudzego utworu i przypisaniu sobie jego autorstwa.
Utwór inspirowany a plagiat
Dla przykładu, nawet wykorzystanie do stworzenia fotografii konkretnych osób czy rekwizytów można uznać za utwór inspirowany. Jednak jeśli skopiujemy również szczególną kompozycję zdjęcia, pewien specyficzny układ osób, przedmiotów i elementów krajobrazu? Trudno wtedy będzie wybronić się od zarzutu naruszenia praw autorskich, usprawiedliwiając się inspiracją. Takie tłumaczenie z pewnością nie wystarczyłoby w przypadku pewnej użytkowniczki Instagrama, wiernie kopiującej wszystkie elementy fotografii udostępnianych przez parę podróżników, Jacka Maurisa i Lauren Bullen.
To wyjątkowy przykład, ponieważ dążąc do idealnego odwzorowania zdjęć, powtórzone zostały nie tylko pozy modeli, ubiór, rekwizyty, pora roku czy dnia. Plagiatorka podążała śladami podróżującej pary przez kilka kontynentów, odnajdując dokładnie te same miejsca, w których sfotografowali się Mauris i Bullen. Nowopowstałe zdjęcia można nazwać plagiatem, jako że nie ma w nich żadnego indywidualnego i twórczego wkładu.
Parodia, pastisz i karykatura
Za przykład utworów inspirowanych można natomiast podać m.in. parodię, pastisz czy karykaturę. W końcu parodię definiuje się przecież jako żartobliwe naśladownictwo. Orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE doprecyzowało, że jej cechami charakterystycznymi jest ponadto nawiązywanie do istniejącego utworu przy jednoczesnym wykazywaniu uchwytnych różnic. Jako przejaw takiej parodii, rządzącej się prawami swojego gatunku twórczości, a przy tym stanowiącej przykład utworu inspirowanego, można wskazać prace artystki Celeste Barber. W sposób humorystyczny odwzorowuje ona znane kadry z celebrytami, tworząc w ten sposób nowe utwory o wydźwięku tak całkowicie różnym od oryginałów. Pozwala to więc na określenie jej prac utworami inspirowanymi, a nie opracowaniami czy plagiatami.
Kierując się kryterium stworzenia nowego utworu w celach humorystycznych, za taką parodię można uznać również selfie, które wykonuje Burr Martin. Pan Martin jest ojcem nastoletniej Cassie i wymyślił nietuzinkowy sposób na zniechęcenie córki do wrzucania do Internetu wyzywających zdjęć. Otóż naśladuje on pozycje, stroje a nawet makijaż, w jakim fotografuje się córka. Konto Burra Martina na Instagramie, na którym zamieszcza zdjęcia, zyskało już o wiele większą popularność niż konto Cassie Martin. Trudno dziwić się nastolatce, że pomysłowość ojca nie przypadła jej do gustu. Niestety dla niej – nikt nie musiał prosić o zgodę na wykorzystanie jej twórczości. Oczywiście z zastrzeżeniem, że w przypadku zdjęć utrwalających wizerunek w grę wchodzi ochrona wizerunku. Jak to możliwe?
Opracowanie odrębnym utworem
Otóż z dokonaniem zakwalifikowania utworu jako inspiracji albo opracowania wiążą się bardzo istotne konsekwencje. W myśl ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, opracowanie cudzego utworu (inaczej mówiąc: stworzenie utworu zależnego), takie jak np. przeróbka, adaptacja czy tłumaczenie, jest odrębnym przedmiotem prawa autorskiego bez uszczerbku dla prawa do utworu pierwotnego. Oznacza to, że opracowując cudzy utwór, sami tworzymy nowe dzieło, uzyskując do niego prawa autorskie. Przykładowo, jeśli „ulepszymy” według własnej wizji artystycznej zdjęcie wykonane przez inną osobę poprzez zmianę kontrastu oraz kolorystyki na czarno-białą, to możemy uznać się za autora nowopowstałego utworu i cieszyć prawami autorskimi do niego… choć nie do końca.
Zezwolenie = wynagrodzenie?
Zgodnie z ustawą o prawie autorskim i prawach pokrewnych, rozporządzanie i korzystanie z takiego opracowania wymaga zezwolenia twórcy utworu pierwotnego, co zwykle wiąże się też z koniecznością ustalenia odpowiedniego wynagrodzenia. Konieczne jest również oznaczenie autora i samego utworu pierwotnego. W razie uchybienia tym obowiązkom, można narazić się nie tylko na odpowiedzialność odszkodowawczą, ale i karną, jako że za rozpowszechnianie opracowania bez wskazania nazwiska autora utworu oryginalnego czy wymaganego zezwolenia twórcy grozi taka sama kara, jak za plagiat – a więc nawet do trzech lat pozbawienia wolności.
Powyższe ograniczenia nie mają zastosowania w przypadku utworów inspirowanych, co jest ich niewątpliwą zaletą. Właśnie dzięki temu, sięgając do gatunku twórczości jakim jest parodia, czyli jeden z przykładów utworu inspirowanego, nie trzeba pytać o zdanie autora oryginalnego utworu.
Każdy z nas potrzebuje inspiracji, nawet w codziennym życiu, i nie ma w tym zupełnie nic złego. Wręcz przeciwnie – inspirowanie się tym, co zostało już przez innych osiągnięte, pozwala na wprowadzenie ulepszeń i uzyskanie jeszcze ciekawszych efektów. Trzeba jednak pilnować się, aby w łatwość korzystania z cudzej pracy nie spowodowała, że niepostrzeżenie przekroczymy dopuszczone przez prawo granice i, poprzez przypisanie sobie czyichś zasług, naruszymy prawa autorskie twórcy utworu pierwotnego.
Autor tekstu: Magdalena Stasiak, prawnik, ekspert portalu fotoprawo.nikon.pl
kontakt: magdalena_stasiak@outlook.com
Do automatycznego sprawdzania plagiatu najlepiej użyć programu ze strony http://www.antypalgiat.net